No dobra, póki co koniec z chwaleniem się. Dzisiaj postanowiłem pokazać wam kilkadziesiąt fotografii ze ślubu oraz wesela Iwony i Mariusza. Być może niektórzy większość z tych zdjęć już widzieli na blogu profesjonalnych fotografów ślubnych, gdzie prezentowałem już ten materiał. Jeżeli tak, to nic nie szkodzi. Poniżej zamieściłem parę zdjęć więcej niż jest w tamtejszym wpisie więc warto zajrzeć i tutaj.
Teraz może parę słów gwoli wyjaśnienia tajemniczego skądinąd tytułu. Otóż, po zakończeniu ceremonii ślubnej oraz przyjęciu życzeń od wszystkich gości Mariusz uległ chwilowemu roztargnieniu. Zostawiwszy pod kościołem żonę wraz z dzieckiem, ruszył swobodnym krokiem w kierunku bramy. Dopiero zdziwiony wzrok otaczających gości uzmysłowił mu, że coś chyba jest nie tak. Na szczęście udało mi się zarejestrować tę scenę. Ilekroć patrzę na to zdjęcie zawsze wraca wspomnienie tamtej chwili, a na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Myślę sobie, że to jest chyba sens naszej pracy jako fotografów ślubnych. Zachować dla pary młodej te właściwe momenty które opowiadają o nich jako o ludziach z krwi i kości. Zrobić zdjęcia na których zobaczą samych siebie, a nie tylko manekiny w układance form i kształtów. Tylko takie zdjęcia mają szansę stać się ponadczasowymi i działać na nich przy każdym otwarciu albumu. Właśnie dlatego moim celem jest robienie fotografii, która będzie budziła bardziej sympatię (i lekki uśmiech), niż krótkotrwały zachwyt. Tymczasem zapraszam do obejrzenia zdjęć.
All right, I have dropped showing off at least for the time being. Today I have decided to show you several dozen photos from Iwona and Mariusz’s wedding. Perhaps most of you have already seen most of these photos on the blog of the professional wedding photographers, where I presented this material. If so, that’s not a problem. Below the following text I have attached a few more photos than are found on the blog I mentioned, so it is worth having a look at them.
Now maybe a few words of explanation about the puzzling title. Well, after the end of the wedding ceremony and having received all the guests’ greetings Mariusz drifted away for a moment. Having left his wife with a child around the church, he set off slowly towards the gate. These were only the guests’ surprised glances that made him realize that something was wrong. Luckily, I managed to record the scene. Whenever I look at this photo I look back to this moment and it makes me smile. I am thinking to myself that this is the meaning of this work as a wedding photographer. This meaning is to preserve for a married couple the moments that tell about themselves as born and bred. This is also to take the photos where they will see themselves, not the dummies in the puzzle of forms and shapes. Only these types of the photos may become timeless and affect them whenever they open the album. That is why my purpose is to do the photography that will arouse more of the people’s sympathy (and a brief smile) than short-lived admiration. Meanwhile, I am inviting you to have a look at the photos.
[nggallery id=12]