…..Od czasu kiedy to na facebooku zapowiedziałem reportaż z dnia ślubu Magdy i Sebastiana,  z oceanów wyparowały hektolitry wody, na naszych drogach przybyło mnóstwo zbójów-madejów uzbrojonych w filmujące samochody,  a wspólnie przeżyliśmy przynajmniej jeden koniec świata. Niestety w ostatnim okresie byłem tak zawalony pracą, że nie było kiedy bicków zrobić a co dopiero zajmować się blogiem. Tymczasem święta i sylwester minęły, skończyła się orgia obżarstwa i lenistwa, klienci zdjęli mi nóż z gardła więc powoli zaczynam oddychać i nadrabiać braki.  Zaczynam oczywiście od obiecanego reportażu. Myślę, że nie ma sensu zawracać wam gitary szczegółami, bo i tak dla większości mają one znaczenie nie większe niż wylinka patyczaka w środowisku naturalnym czy też procedury startowe NASA. Powiem tylko, że był to jeden z moich piękniejszych dni w ubiegłym roku i mam nadzieję, że w tym nadchodzącym czekają mnie nawet lepsze. Czego oczywiście i sobie i Wam serdecznie życzę.

….A lot of things happened since I promised the relation from Magda and Sebastian’s wedding on FB. Unfortunately I was so overworked lately that I didn’t have time to do pretty much anything, least of all, update my blog. The X-mass and New year are gone, the orgy of sloth and feasting is finished, and my clients finally gave me some room to breathe so I’m catching up with other stuff. I begin of course with long promised relation from the wedding. I won’t be boring you with details since for you they are as interesting as NASA lift-off safety procedures. Anyway, I can safely say that it was one of the best days of 2012, and I can only hope that this year will bring something even better. Which I wish to you from the bottom of my heart.

[nggallery id=34]